Jak walczyć z niemocą twórczą?



jak żyć
znajdziesz wykrzyknik?

Znasz to uczucie, kiedy czujesz, że masz potrzebę coś stworzyć? Narysować, napisać, skomponować, wykonać cover ulubionej piosenki czy przez cztery godziny tworzyć fantazyjne wzorki na paznokciach? Oczywiście, jeżeli czujesz taką potrzebę częściej niż raz do roku, zapewne masz ulubioną dziedzinę realizacji swoich, mniej lub bardziej wzniosłych wizji.
 Nie każdy jest utalentowany we wszystkich możliwych dziedzinach, nie każdy talent chce nam się rozwijać (ja na przykład należę do gatunku, któremu nie chce się robić absolutnie nic, nazwałabym to ultimate laziness). Ale kiedy już masz pomysł, wiesz, że masz wystarczające umiejętności żeby wprowadzić go w życie, nagle... 
Nic. Klawiatura nie taka, nie mam odpowiedniego programu, ołówek wpadł mi za szafę, cyrkiel pożyczyłam koleżance, gardło mnie boli, mam katar, kolokwium, sesję, psa do wyprowadzenia. Pomimo chęci, nawet kiedy aż nosi, żeby zmienić swój ulotny pomysł w coś bardziej namacalnego... Po prostu się nie udaje. Nic nie wychodzi takie jak powinno, każda kolejna próba przynosi tylko jeszcze większą katastrofę, najlepszym wyjściem jest zakopanie się pod trzema kołdrami i pogrążenie się w nicości. Nic, tylko... 
Jak z tym walczyć? Czy to w ogóle wykonalne? A może lepiej pozostawić tworzenie innym, przecież nie od dziś wiadomo, że nawet jeżeli jesteś w czymś dobry, to zawsze znajdzie się jakiś Azjata, który jest w tym lepszy od Ciebie.



1. Uwierz w siebie!

Może i brzmi to jak pierwsze zdanie, które usłyszysz od każdego trenera personalnego, coacha, a nawet psychologa, ale wiara w siebie podobno czyni cuda, pozwala przenosić góry, czy motywuje do wstawania o szóstej rano (tylko w ekstremalnych przypadkach). Oczywiście, samą wiarą w siebie nic nie stworzysz, ale jeżeli uznasz, że możesz, to będziesz mógł. Przynajmniej w teorii. Ludzie tak mówią. 


2. Nie musisz być w niczym dobry.

Nie wszystko co stworzysz musi od razu zasługiwać na tony nagród, najlepiej pieniężnych, oklasków, braw i niezliczonej ilości cytowań we wszystkich możliwych zdjęciach w Internecie. Pozwalaj sobie na błędy. Jeżeli rysowane przez Ciebie konie wyglądają, jakby uciekły z najgorszego koszmaru, patatajając przez las drzew powykręcanych tak dziwacznie, że nawet największa katastrofa nie byłaby w stanie ich tak zmasakrować, nieważne. To nieważne (nie!). Pozwolę sobie na zaserwowanie kolejnej życiowej mądrości z serii Porad Cioci Dzidy: jeżeli sprawia Ci to radość. rób to. Zmutowane zwierzęta, ludzie wyglądający jak w zaawansowanym stadium rozkładu (mimo to z szerokim uśmiechem) czy lekko nieudane rośliny zdecydowanie można zaakceptować, jeżeli ich tworzenie Cię relaksuje, uspokaja, raduje udręczoną duszę, i tak dalej. Jednocześnie pamiętaj:


zalane skórki to nie powód do wstydu, po prostu nie jestem perfekcjonistką.



3. Zawsze może być lepiej.

Nie musisz od razu śpiewać jak najbardziej znane piosenkarki (może to być trudne dopóki nie masz od pomocy żadnych dźwiękowców, syntezatorów i innych cudów). Nie musisz rysować jak mistrzowie renesansu. Malując paznokcie możesz zalewać skórki (chyba że robisz hybrydy). Pisząc możesz robić błędy (teoretycznie po to tekst warto redagować przed opublikowaniem). Ćwicz, ćwicz, ćwicz. Nawet jeżeli nie osiągniesz niesamowitego poziomu, widoczne postępy, które na pewno zrobisz, mogą dać Ci satysfakcję (znowu zalatuję coachem, ale nie martw się- tylko mogą, satysfakcja jest tak samo niepewna w życiu jak wszystko inne). Ambicja w byciu coraz lepszą wersją siebie jest podobno zdrowa. Podobno.


4. Rozplanuj swój czas najgorzej jak tylko potrafisz.

Wpadł Ci do głowy niesamowity pomysł i stoisz przed poważnym wyborem: tworzyć coś pół nocy, lub całą noc, i spóźnić się gdzieś, nie zdać kolokwium czy zasnąć na lekcji w pierwszej ławce, czy odpuścić sobie i pójść grzecznie spać? Zaszalej! Zrób sobie kreatywną imprezę z samym sobą! Siedź tak długo aż zaśniesz z twarzą na biurku! To wspaniały pomysł! Tylko pamiętaj, nie można się przemęczać, wtedy nawet mycie zębów jest trudne. 





5. Nie rób nic.

Zdecydowanie sposób, który ja preferuję. Mam pomysły, teoretycznie mam możliwości, żeby je zrealizować, ale lenistwo zjadło mnie w tak dużym stopniu, że już nie do końca pamiętam, na czym te pomysły polegały. Pozwoliłam też, żeby wszelkie umiejętności zardzewiały, zaczęły zanikać czy umarły na zawsze. Jedynym na chwilę obecną zajęciem kreatywnym, jakiego jestem w stanie się podjąć, jest śpiewanie pod nosem podczas gotowania lub na korkach z francuskiego (niektóre piosenki, chcąc nie chcąc, zostały ze mną na dłużej). Drugie jest całkowicie wymuszone i nie leży w palecie moich niesamowitych talentów- szkicowanie skamieniałości raczej nigdy nie stanie się moim hobby. Niemoc twórcza zajęła mnie w takim stopniu, że już zapomniałam, że można inaczej. Zdecydowanie tak nie rób, jeżeli chcesz kiedykolwiek stworzyć cokolwiek, co będzie się nadawało do pokazania komukolwiek. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz